Blog

„Sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem”

„Sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem”, czyli zdań kilka o tym, czy warto postawić na samozatrudnienie.

Własna działalność to realizowanie swoich  marzeń, spełnianie pasji, ale często też, stawianie wszystkiego na jedną kartę. Wielu osobom myślącym o własnej firmie wydaje się, że wystarczy zarejestrować działalność i wierzyć w jej sukces. No niestety, tak to nie działa. Owszem wierzyć trzeba, ale to absolutnie nie wystarczy. Rzeczywistość jest taka, że nawet najlepsze warunki do pracy nie są gwarancją tego, że odniesiemy sukces.

Własna działalność to niepewna pensja co miesiąc, brak wolnych weekendów, trzynastek czy bonów na święta.  To częste obawy o przyszłość, stres i frustracja. Za wszystko odpowiadasz Ty i całe ryzyko ponosisz Ty. To po co to wszystko?  Jako właściciel mikro firmy, mogę odpowiedzieć na to pytanie tylko na podstawie własnej  historii (maksymalnie skróconej) i całkowicie subiektywnych obserwacji. Satysfakcja

Dlaczego warto postawić na samozatrudnienie? A choćby po to, żeby zawalczyć o siebie. Nabrać większej wiary w swoje umiejętności. Stać się odważniejszym. Mieć coś swojego. Prowadząc własną firmę, mamy większy zapał do pracy (udowodnione naukowo, oczywiście przez amerykanów). Odkąd prowadzę własny biznes stałam się bardziej zorganizowana i zdyscyplinowana. Uczę się asertywności i niezwykle szanuję czas swój i innych. Zadowolenie klientów daje ogromną radość.

Moja branża nie jest łatwa. Na rynku cukierniczym konkurencja jest ogromna. Ciasto czy tort można kupić w każdym sklepie i markecie. Na Spotted, na pytanie: U kogo zamówię tort na chrzciny?(nie za miliony-oczywiście), odpowiedzi jest zazwyczaj kilkadziesiąt. Przy czym naprawdę legalnie działające cukiernie możemy policzyć na palcach jednej dłoni. Potencjalny klient tego nie sprawdza. I daleka jestem od tego, by to krytykować, czy to oceniać, bo to rozumiem. Byłam w tamtym miejscu, ale zawsze traktowałam to moje pieczenie jako pewien etap przejściowy. Pieczenie zawsze gdzieś mi towarzyszyło, ale nie było celem samym w sobie. Miałam inne plany na życie. Z wykształcenia jestem historykiem. Nigdy nie ukończyłam żadnej szkoły lub choćby kursu cukierniczego. Jestem więc tortowym samoukiem. Pieczenie  mnie bardzo wciągnęło. Polubiłam, a potem pokochałam to moje tortowanie. Czytałam rosyjskie i ukraińskie strony o pieczeniu, oglądałam filmiki. Pomysły na kolejne torty ciągle siedziały mi w głowie. Gdy nabrałam pewności, że właśnie tym chcę się zając w życiu, postanowiłam  założyć własną działalność. Im było mi trudniej, im więcej kłód pod nogi, tym bardziej byłam zdeterminowana, by tę firmę założyć. Nie było łatwo, ale wie to tylko ten, który próbuje lub już działa w branży spożywczej. Bez dofinansowania, bez pomocy, z wieloma „życzliwymi radami”, strachem przed niepowodzeniem i zbyt mała wiarą w siebie, powstała moja domowa cukiernia. A konkurencja? W naszym miasteczku łatwo poznać całą. W moim najbliższym otoczeniu są jeszcze dwie pracownie. I znamy się, szanujemy  i mówimy sobie „Dzień dobry” To jest bardzo ważne, bo konkurencja, że jest bardzo ważna. Nigdy jej nie wyśmiewaj, nie umniejszaj jej umiejętności, nie drwij, że robi coś gorzej od Ciebie. Nikt nie jest doskonały i Ty też doskonałości nie osiągniesz. Nie musisz umawiać się ze wszystkimi na herbatę, ale nie obrażaj. Nigdy nie wiesz z kim przyjdzie Ci współpracować. To właśnie dzięki konkurencji się rozwijasz i motywujesz do pracy. …”bo wato być poczciwym, choć nie zawsze się to opłaca”…(W.Bartoszewski)

Moja droga do tego punktu, w którym jestem teraz, była  skomplikowana, ale nigdy nie żałowałam tej decyzji.  Dziś wiem, że było warto zawalczyć o siebie. Ciężko pracowałam i nadal pracuję na to co mam i choćby mi się nie powiodło, to wiem, że zrobiłam naprawdę wszystko, aby się udało. Miałam odwagę spełnić jedno ze swoich marzeń. Zrobiłam coś tylko dla siebie. To najwspanialsze uczucie. Dlatego nie odkładaj na później swoich planów.

To prawda, że jest ciężko i nieraz się upada, ale otrzepuję kolana, poprawiam koronę i idę dalej.